Zastygam w bezruchu. Moje ciało jest napięte. Moje zmysły są zamrożone. Słodko-kwaśna gra brzoskwini i marakui. Na początku dyskomfort.
Tępy ból. Dopóki się nie obudzę. Odnajduję siebie. Rozpalam echo siły i drewna cedrowego. Pieści mnie słodycz kwitnącego jaśminu. Moja chwila.
Na zawsze. Niepodobna do nikogo.