Oferty

(6)

Pozostałe oferty od najtańszej

Cud nad Bałtykiem Rosyjsko-szwedzkie operacje pod Kołobrzegiem jesienią
Cud nad Bałtykiem Rosyjsko-szwedzkie operacje pod Kołobrzegiem jesienią 1760 roku
Cud nad Bałtykiem - Eugen Gorb - książka
Cud nad Bałtykiem. Rosyjsko-szwedzkie operacje pod Kołobrzegiem jesienią 1760 roku - Eugen Gorb - książka
Cud nad Bałtykiem
Cud nad Bałtykiem

Opis i specyfikacja

Cud nad BałtykiemInforteditions ➡️ Kultura i rozrywka/Książki i Komiksy/Historia, archeologia/Albumy historyczne ✔️ Jeszcze przed świtem 6 września 1760 roku gwałtowna bałtycka burza, która niepokoiła sprzymierzonych od co najmniej tygodnia, nagle ustąpiła. Wydawało się, że natura igra z przeciwnymi stronami pod murami Kołobrzegu, zmuszając wrogów do porzucenia swoich planów. Niebo znów się przejaśniło, a nad brzegiem krążyły setki mew wraki rozbitych okrętów obiecywały ptakom ucztę. Wybrzeże w pobliżu twierdzy usiane było zmiażdżonymi przez fale beczkami z wołowiną, którą rozsypano po piasku i która miała brudnoszary, wyjątkowo nieapetyczny kolor. Ciał martwych marynarzy nie było widać na brzegu zostały wcześniej usunięte przez rosyjski oddział desantowy, który zdążył wylądować przed rozpoczęciem sztormu.

Tego samego ranka bombardowanie twierdzy z okrętów rosyjsko-szwedzkiej eskadry zostało wznowione z taką samą energią. Ogniem nadal dowodził energiczny ober-czechmeister Demidow, który w rzeczywistości przejął całe dowodzenie operacją oblężniczą, pozostawiając admirałowi Miszukowowi jedynie reprezentacyjne funkcje nominalnego głównodowodzącego. Stary admirał czuł się nie najlepiej tygodniowy sztorm miał wyjątkowo negatywny wpływ na i tak już nadszarpnięte zdrowie 76-letniego wilka morskiego. Rankiem 6 września załoga 100-działowego rosyjskiego okrętu flagowego Swiatoj Dmitrij Rostowskij była świadkiem przygnębiającego widowiska. Gdy tylko morze się uspokoiło, a świt pojawił się na horyzoncie pod okrzykami mew, dwaj adiutanci, otworzywszy nogami drzwi kajuty kapitańskiej, wyciągnęli Zachara Daniłowicza, trzymając go za ramiona, aby zbadał wybrzeże po ustąpieniu sztormu.

Admirał nie spał poprzedniej nocy dręczył go katar i krwawiące rany, które pokrywały całe jego ciało i uniemożliwiały mu nawet założenie kamizelki, by godnie prezentować się przed załogą. . . Autorzy: Eugen Gorb EAN: 9788367730778 Format: 236x163 mm Ilość stron: 92 ISBN: 9788367730778 Oprawa:

broszurowa Rok wydania: 2024 Wydawnictwo: Inforteditions ✔️ Autorzy: Eugen GorbRok wydania: 2024Format:

236x163 mmOprawa: broszurowaISBN: 9788367730778EAN: 9788367730778Wydawnictwo: InforteditionsIlość stron:

92 Dodatkowe informacje. Cud nad Bałtykiem Inforteditions Numer: 9788367730778, ATE-656095. Czas wysyłki: dni. Waga: 1. 01 kg. Jeszcze przed switem 6 wrzesnia 1760 roku gwaltowna baltycka burza, ktora niepokoila sprzymierzonych od co najmniej tygodnia, nagle ustapila.

Wydawalo sie, ze natura igra z przeciwnymi stronami pod murami Kolobrzegu, zmuszajac wrogow do porzucenia swoich planow. Niebo znow sie przejasnilo, a nad brzegiem krazyly setki mew – wraki rozbitych okretow obiecywaly ptakom uczte. Wybrzeze w poblizu twierdzy usiane bylo zmiazdzonymi przez fale beczkami z wolowina, ktora rozsypano po piasku i ktora miala brudnoszary, wyjatkowo nieapetyczny kolor. Cial martwych marynarzy nie bylo widac na brzegu – zostaly wczesniej usuniete przez rosyjski oddzial desantowy, ktory zdazyl wyladowac przed rozpoczeciem sztormu. Tego samego ranka bombardowanie twierdzy z okretow rosyjsko-szwedzkiej eskadry zostalo wznowione z taka sama energia.

Ogniem nadal dowodzil energiczny ober-czechmeister Demidow, ktory w rzeczywistosci przejal cale dowodzenie operacja obleznicza, pozostawiajac admiralowi Miszukowowi jedynie reprezentacyjne funkcje nominalnego glownodowodzacego. Stary admiral czul sie nie najlepiej – tygodniowy sztorm mial wyjatkowo negatywny wplyw na i tak juz nadszarpniete zdrowie 76-letniego wilka morskiego. Rankiem 6 wrzesnia zaloga 100-dzialowego rosyjskiego okretu flagowego Swiatoj Dmitrij Rostowskij byla swiadkiem przygnebiajacego widowiska. Gdy tylko morze sie uspokoilo, a swit pojawil sie na horyzoncie pod okrzykami mew, dwaj adiutanci, otworzywszy nogami drzwi kajuty kapitanskiej, wyciagneli Zachara Danilowicza, trzymajac go za ramiona, aby zbadal wybrzeze po ustapieniu sztormu. Admiral nie spal poprzedniej nocy – dreczyl go katar i krwawiace rany, ktore pokrywaly cale jego cialo i uniemozliwialy mu nawet zalozenie kamizelki, by godnie prezentowac sie przed zaloga.

. . (fragment)