Książka jest zbiorem reportaży, które autor zapisywał na mikrofon dla Radio Svaboda, a następnie przeniósł na papier. Otrzymaliśmy obraz Białorusi w XX wieku, ale jakże inny od wszystkiego, co zna białoruska literatura - opisany słowami zwykłych ludzi, którzy - nierzadko dopiero u schyłku życia - odważyli się opowiedzieć o zdarzeniach, których byli świadkami.
Przemierzając najdalsze zakątki Białorusi, słyszał Autor o partyzantach, których bano się czasem bardziej niż Niemców, o polskich "panach", co to - wbrew propagandzie - miewali też ludzką twarz. Jest też w książce Bartosika Białoruś nam współczesna. Warto przejść bezdroża i zarośnięte ścieżki, by usłyszeć chociażby takie słowa: "Dziennikarz$141 I czego się tu szwendacie$142 My tu dziś mamy wybory Łukaszenki Republiki Białoruś".
"Byłam zachwycona Pańskim reportażem o mojej Małej Ojczyźnie. Śmiałam się pełną piersią...
Nie byłam tam tyle lat. I, oczywiście refleksja - jak niewiele zmienili się nasi białoruscy nauczyciele. Bardzo mi się podoba Pana ironiczne spojrzenie na naszą rzeczywistość."
Śviatłana Aleksijevicz, pisarka
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.