Przed tobą 3531 kilometrów historii wzbudzających niesmak, przerażenie i niedowierzanie
Mówi się, że Wołga to źródło i dusza narodu rosyjskiego. W rzeczywistości to milcząca obserwatorka jednego z najdziwniejszych krajów świata, który Zachód od wieków próbuje zrozumieć. Bezskutecznie. Na wodach Wołgi rywalizowali ze sobą skandynawscy wikingowie i europejscy kupcy; przy jej brzegach Słowianie i azjatyccy koczownicy walczyli o tereny, a chrześcijanie i muzułmanie o ludzkie dusze. To tutaj urodził się morderca cara Mikołaja II - znienawidzonego tyrana i prawosławnego świętego, a Władimir Putin ogłosił, że zamierza kandydować na czwartą prezydencką kadencję.
Wody Wołgi zasilają monumentalny Kanał imienia Moskwy. Aby dodać blasku gotowemu dziełu, na lewym brzegu kanału wzniesiono piętnastometrową statuę Stalina, a naprzeciwko, na prawym brzegu, podobnych rozmiarów rzeźbę Lenina. I tak stali, patrząc na siebie, każdy na swoim jedenastometrowym cokole. Po słynnym rozliczeniu się Chruszczowa z dyktatorem pomnik Stalina usunięto. Lenin wciąż stoi.
Czy z jego perspektywy widać prowizoryczne groby 700 tysięcy istnień, które pochłonęła budowa kanału?
"Wołga" Geira Pollena to opowieść o Rosji zbudowana na lekturach rosyjskiej literatury i prasy, obserwacjach oraz rozmowach z mieszkańcami wielkich metropolii i zapomnianych wiosek. Podczas jednej z takich rozmów autor usłyszał: "Za każdym razem, kiedy w końcu mogliśmy zacząć żyć w tym kraju jak ludzie, pojawiał się nowy szaleniec i niszczył to swoimi ideami".