,,Opowieści niedoskończone" Beaty Zalot - jedenaście krótkich tekstów wraz z dopełniającymi je rysunkami Szymona Kruczka, to rzadki we współczesnej literaturze przykład książki koncepcyjnej, choć zrazu mogłoby się zdawać, że opowiadania te są ,,pozornym nieładem, kamieniami spojonymi tylko siłą magii. . . " (VOUNI). Każdą ze składających się na tom opowieści można wprawdzie potraktować jako osobny tekst mający swój początek i koniec, swój odrębny nastrój i wymowę, jednak dopiero w całości układają się one w coś w rodzaju niby-powieści, a w istocie mikropowieści. Niektóre z tych opowieści (np. SKAŁKA czy SPACER) swobodnie mogłyby zostać ,,rozdęte" do o wiele większych rozmiarów, jednak autorka wybrała abstrakcyjny, a czasami wręcz ascetyczny skrót, dając odbiorcy tylko podstawowy zarys fabuły, jedynie punkt wyjścia, jakby oszczędną partyturę dla wyobraźni czytelnika, który - niczym wykonawca utworu muzycznego - musi, korzystając z tych niewielu wskazówek, zbudować własną interpretację każdego z opowiadań. Tytułowa niedoskończoność jest tym właśnie - historie Beaty Zalot są jakby tylko szkicami, szybkimi ,,rzutami" wyobraźni, dającymi asumpt do współtworzenia, zaproszeniem do rozwijania jedynie zasugerowanych wątków - tym samym niedoskończoność staje się niejako nieskończonością możliwych rozwinięć i rozwiązań.