Kapitan Baranowski w roli kuka ma niezwykłe pole obserwacji - jako kapitan jest w stanie ocenić strategię dowódcy, a równocześnie jest blisko całej załogi, którą musi wykarmić. W rezultacie powstaje ciekawa opowieść o trudnościach długiego rejsu wyłamująca się ze sztampy dotychczasowych ,,książek porejsowych".
Nigdy nie lubiłem gotować, a w szczególności na jachtach, gdzie kuchnia podskakuje na fali, w ciasnym pomieszczeniu śmierdzi i słona woda kapie na głowę z pokładu. Szybko zorientowałem się, że jedyną osobą na pokładzie, która nie musi gotować, jest zgodnie z polską tradycją Kapitan.
Dla tych oto przyziemnych pobudek zostałem kapitanem, kapitanem - kuk jachtowym w dość młodym wieku. I jak na ironię losu mój pierwszy wielki rejs dookoła Ameryki Południowej odbyłem na jachcie ,,Śmiały" w charakterze kucharza, bo tylko tak mogłem zabrać się na wyprawę. Ta niezwykła pozycja kuka, który jest równocześnie kompetentnym kapitanem pozwoliła poczynić szereg ciekawych obserwacji i o tym jest książka ,,Kapitan kuk".
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.