Poezja, która próbuje się w znaczącym milczeniu, oscyluje na granicy zniknięcia. Wiersze zgładzone do minimum jak kamyki rzeźbione przez fale żeby można poczuć ich właściwy ciężar, na co dzień umniejszany w zalewie gadulstwa. Słowa demonstrujące swoją kruchość, a jednak zdolne udźwignąć najcięższe. . .