Przeglądanie starych fotografii zgromadzonych w rodzinnym albumie to zwykle sentymentalna podróż do źródeł czasu. Zbigniew Wojciechowicz podejmuje taką właśnie podróż, a tytuł jego tomiku wskazuje, iż jest to wyprawa w dość już odległą przeszłość lat 60. i 70. , kiedy w sklepach z akcesoriami fotograficznymi królowała niemal niepodzielnie NRD-owska firma ORWO. W inspirującej go kolekcji jest zatem oranżada, plastikowe żołnierzyki, samochód syrena, Gomułka, pochód pierwszomajowy, zabawa w wojnę i . . .