Stronice nocy Toktaralego Tanżaryka to ucieczka od rzeczywistości. Zwłaszcza w swych pierwszych, młodzieńczych wierszach poeta ucieka od dnia, wędruje pośród mroków nocy, w poświacie księżyca. Noc, księżyc, zorze i cienie, a nade wszystko bezkresny, pusty step kazachski to ulubione miejsca marzycielskich podróży, podczas których podmiot liryczny nie szczędzi czytelnikowi swych wspomnień, tęsknot, trosk i zgryzot. Umie jednak spojrzeć trzeźwo i sam roześmiać się z siebie. Ucieczka Toktaralego to wszakże nie kaprys znudzonego, rozchandryczonego podrostka, sytego wszelkich dóbr.
W jego wierszach wciąż pojawiają się ludzie źli, odrzucający język, tradycję narodową, jakich wielu w dzisiejszej kazachskiej rzeczywistości. Właśnie od nichpoeta ucieka, woli pusty step i tabun wolnych, cwałujących koni. Woli być piewcą współczesnego bohatera zrywu narodowego niż panegirystą władzy, co nader często widzimy u współczesnych poetów kazachskich. Toktarali stara się uciec także od kazachskiej tradycji poetyckiej - uwolnić się od więzów rytmu i rymu. Nie umie wszakże lub nie chce uczynić tego całkowicie.
Tkwi w rozdarciu. Wciąż odwołuje się do dawnych mistrzów, i to nie tylko kazachskich, lecz także Aliszira Nawaiego, pieśni Oguzów, a nawet perskiego Hafiza i Chajjama.